Pamietam, ze bedac przedszkolakiem, mialam lekcje plywania. Raz w tygodniu wsadzano nas w autobus, wieziono do centrum miasta i kazano sie samym przebierac, rozbierac i szykowac do wody. Jako, ze laznia miesci sie w starym, poniemieckim budynku, szatnie byly dosc dziwne – rzad ciasnych, ciemnych komorek, gdzie oprocz malej laweczki nie bylo nic wiecej. Jako, ze byla nas dwojka lub trojka w jednej szatni, przebieranie bylo dosc uciazliwe, zwlaszcza, kiedy trzeba bylo naciagnac ubrania na mokrawe, nie do konca wytarte ciala. A potem bieglysmy na wielka platforme, na ktora dmuchalo cieple powietrze i suszylysmy wlosy. Jesli sie udalo. Bo bedac najnizsza dziewczynka zawsze mialam problem ze znalezieniem odpowiedniego miejsca i wracalam do przedszkola z mokrymi wlosami. Po kilkukrotnym zapaleniu ucha moja przygoda z plywaniem zostala zakonczona przez zdenerwowana mame i plywac nauczylam sie zdecydowanie pozniej.
Teraz to ja ucze w przedszkolu i chociaz nie ucze plywania, a angielskiego, to jednym z moich obowiazkow jest pomaganie mojej Tajskiej „wspolwychowawczyni” z basenem i przebieraniem. I choc brzmi to dosc neutralnie, rzeczywistosc okazala sie byc dosc zaskakujaca.
Co srode, po porannym apelu wracamy do klasy. Plywanie zaczyna sie za 40 minut, co oznacza, ze moja lekcja bedzie skrocona i 20 minut wczesniej idziemy na basen. Zeby nie marnowac czasu, przebieranie odbywa sie zaraz na poczatku mojej lekcji, wiec wszyscy siedza w strojach kapielowach, czepkach i goglach. Ale to nie jest w tym najdziwniejsze. Najdziwniejsze jest caly rytual przebierania, ktorego moja zachodnia logika pojac nie moze.
Zaczynamy. 8.30, klasa. Chlopcy na lewo, dziewczynki na prawo. Wiekszosc zaczyna zrzucac ciuszki na srodku, stojac kompletnie nago, grzebiac w plecakach, wyciagajac stroje i czepki, upychajac buty i uniformy, zeby nic sie nie zgubilo. Co niestety nigdy sie nie udaje i zawsze jest maly dramat – „Prosze pani, on ubral moje skarpetki!”.
Przebieranie zaczac czas
Powoli skladamy spodenki
Gdzie ta nogawka?
Trzeba upchac ciuchy w plecak
Schowana za biurkiem
Zadne z tych dzieci nie ma oporow przed nagoscia, rozebraniem sie, przed tym, ze jestem tam ja i jeszcze 2 inne nauczycielki. Kompletna dziecieca ignorancja. Aczkolwiek nie jest to w smak tajskim wychowawczyniom, ktore cmoktaja z przygana i kaza im sie schowac. Tylko gdzie? 2 dziewczynki za moim biurkiem, 1 chlopiec siedzi w rogu, nie osloniety niczym tak naprawde, ale zachowujacy sie jakby nikt go nie widzial. Auan (moja asystentka) gasi swiatlo, ale jest 8.30 rano wiec w sumie nie daje to zadnej roznicy, procz tego, ze zamiast zoltego swiatla jest naturalne, dzienne. Niektore dzieci sa juz przebrane, inne wciaz walcza z opornymi rekawami, nie moga wbic sie w przyciasny stroj, wiec prosza mnie o pomoc. Stoje na srodku klasy i naciagam nogawki, poprawiam skrecone szelki, upycham wypadajace wlosy pod czepki. Wciaz kilka najwolniejszych dzieci biega nago po klasie szukajac zagubionych ubran. Auan krzyczy na nich, jak tak moga, nago po klasie? czy nie maja wstydu? przyzwoitosci ? ubierac sie i tu juz! dzieci niewzruszane patrza na to wszystko i w sumie im sie nie dziwie. Nie ma tu szatni, nie ma oddzielnych pomieszczen dla chlopcow i dziewczynek, a za chwile, juz po lekcji plywania, wszyscy beda kapac sie pod wspolnymi prysznicami nadzy; po czym owinieci tylko recznikiem wroca do klasy, idac gesiego na pierwsze pietro przez cala szkole.
Czemu ten krzyk? Skad ta nagla przygana? dlaczego jest OK byc nagim kiedy wszyscy sie przebieraja, ale nagle, kilka sekund pozniej, juz nie jest? I czemu nie wywoluje to zadnej reakcji w kazdy inny dzien tygodnia, kiedy dwojka moich przedszkolakow wraca z dodatkowych zajec plywania, tuz na poczatku mojej lekcji? Kiedy wszyscy juz siedza w lawkach, oni lekko spoznieni, wbiegaja do klasy i juz praktycznie od drzwi stoja nadzy, patrzac co sie dzieje, sciagajac slipki, naciagajac bielizne, szukajac zagubionych skarpet. Dziewczynka i chlopiec. Staraja sie uczestniczyc w lekcji, czasem nawet podbiegna do tablicy, zeby cos pokazac. Wszyscy patrza na to obojetnie, zadna z nauczycielek nie krzyczy. Pelne przyzwolenie. Tajska logika.